niedziela, 8 stycznia 2017

4. Frosty days

  Zielone źdźbła traw zostały szczelnie otulone śnieżnobiałym puchem. Na rynnach i krawędziach dachu zawisły mroźne sople, cała okolica została dokładnie spowita zimową aurą. Obraz wręcz idylliczny, jednakże temperatura osiągająca prawie minus dwadzieścia stopni nie była zbyt zachęcająca. Mimo to, dzień w dzień przyjeżdżałam do stajni by pomóc w obowiązkach. Zamarznięte poidła, stratowane pastuchy przez nasze wierzchowce czy przeciekający sufit to dla nas codzienność.

Damon Hill

Cyganka & Milka

Damon Hill

  Wszystko powoli idzie na przód. Tomek ostatnio naprawił ogrodzenia od lonżownika, a paszarnia w końcu została odremontowana. Do końca roku chcemy wybudować halę oraz zapewnić ekwipunek każdemu koniu w naszej stajni - kantary, derki, siodła, ogłowia... Jedną z dość radykalnych decyzji jest sprzedaż koni, nie wszystkich oczywiście. Chcemy uszczuplić naszą gromadkę do ośmiu koni. Mamy mało klientów, więc nasz budżet jest dosyć znikomy. Utrzymanie czternastu rumaków jest naprawdę kosztowne. Pożyjemy, zobaczymy.

Damon Hill

Damon Hill

  Damon dalej egzystuje będąc istnym wcieleniem diabła. Zdziczała kupa mięcha terroryzuje chyba wszystkich. Srokacz musi być na padok wypuszczany sam, bo ostatnim razem gdy był z innymi końmi nie skończyło się to zbyt dobrze. Cyganka wyszła z tego o pół ogona mniej, a Andrus został pozbawiony dość sporej części swej długiej grzywy. Staram się z Damonem pracować, jednakże obojgu sprawia to jeszcze większą dawkę nerwów, a postępów nie ma. Jakakolwiek próba zbliżenia się do niego kończy się tym, że jego kopyta lądują centymetr od mojej twarzy. 

Damon Hill

Damon Hill

  Ostatnio spróbowałam z nim popracować trochę na lonżowniku. Wyobraźcie sobie dziewczynę uzbrojoną tylko i wyłącznie w lonżę, a wokół niej miotającego się jak szatan ogiera. Odrobinę przerażające, nie prawda? No ale cóż, do odważnych (lub sparaliżowanych strachem) świat należy. Pierwsze próby skłonienia Damona do kłusa skończyły się na tym, że dzikus wpadł na mnie rozpędzony jak rakieta i wywalił się na zakręcie. Nikomu nic się nie stało, chociaż plecy do teraz mnie bolą. Jedno niepowodzenie? A co tam, bawimy się dalej. Chcesz by srokacz zmienił kierunek? Lepszym pomysłem będą kłapiące zębiska nad ramieniem. Niefortunna próba lonży ogier, na szczęście zakończyła się jedynie na bólu pleców oraz śladem zębów na barku. Kochany konik ♥

Proton

Proton

~ Dosyć krótko, ale nauka wzywa.
Miłego dnia robaczki! ♥